Ostatnio w jednej z rozmów, znajoma osoba zadała mi takie pytanie: „Słuchaj, wszystko tak pędzi, świat wymusza na nas takie szybkie życie, czy uważasz, że w ogóle jest możliwe, aby zwolnić, żyć ze swoimi prawdziwymi potrzebami?”.

Odpowiedziałam, zgodnie z moim przekonaniem i doświadczeniem, że tak, oczywiście. To, czy taki styl życia będzie dla nas trudny do wdrożenia zależy w dużej mierze od tego, jak żyliśmy do tej pory. Na ile ta zmiana będzie dla nas duża, i jakie nawyki praktykujemy codziennie. Na pewno kluczowe będzie to, co na ten temat myślimy. Jeśli uważamy ze taka zmiana – przestawienie się na wolne tempo, zmiana naszych priorytetów na zgodne z naszymi najważniejszymi naturalnymi potrzebami jest istotna, ważna i możliwa – po prostu zrobimy to. Ponieważ przekonania na ten temat są istotnym momentem powodzenia wdrożonej zmiany, zatrzymajmy się tutaj na chwilę.

Bardzo często jesteśmy przekonani, że musimy: „żyć szybko”, „szybko, działać”, „wykazywać się wielozadaniowością”, „zadowalać wszystkich”, „nadążyć za tempem zmieniającego się świata”, „śledzić nowości w mediach społecznościowych”, „nic nie może nas ominąć”, mamy „wiele do zrobienia”. Takie przekonania, połączone z „życiem w głowie”, bez połączenia z odczuciami płynącymi z ciała są bardzo niebezpieczne. Zawsze w momentach przeciążenia, dużego stresu – ciało daje nam różne sygnały. Na początku delikatne, niewielkie, nie zwracamy na nie dużej uwagi, ponieważ jesteśmy zajęci wykonywaniem kolejnego zadania z listy. Dla osób, które mają mały kontakt  z ciałem, jest to bardzo częste. W momencie kiedy stres i tempo życia się nasilają, a ciało mimo wszystko nie jest przez nas zaopiekowane – daje silniejszy sygnał – w postaci choroby.

Dla wyjaśnienia: „życie w głowie” – jest skupianiem się na intelekcie, planowaniem, analizowaniem. Kiedy jesteśmy bardziej w głowie, nie odczuwamy tak bardzo naszego ciała, jego potrzeb, mamy odciętą w pewnym stopniu część siebie. „Życie w głowie” wiąże się też z życiem w przyszłości lub w przeszłości  – z pominięciem chwili obecnej.  Tylko będąc w chwili obecnej możliwy jest całkowity relaks, skupienie na odczuciach płynących z ciała.

Jeśli nie będziemy słuchać naszego ciała- ono będzie rozpaczliwie starało się zwrócić naszą uwagę, wołając o ratunek. Zatem – na logikę(;-)) – opłaca się być tu i teraz i poczuć ciało, zwolnić. Wówczas przybliżamy się do zdrowia, a oddalamy od stresu.

Życie w równowadze na początku wymagać będzie od nas określenia czym dla nas jest równowaga.

Rozpisując swoje koło życia i identyfikując ważne dla nas obszary (np. rodzinę, zdrowie, rozwój zawodowy, finanse, rozwój duchowy, sport, relacje z przyjaciółmi), możemy zastanowić się, które sfery naszego życia szwankują. O które chcielibyśmy zadbać?

Czy równowaga jest dla nas:
Wspólnym jedzeniem posiłków z bliskimi?
Czasem spędzanym nie tylko w pracy, ale także z najbliższymi, z przyjaciółmi, na łonie natury?
Czasem na rozwój własny?
Czasem na odpoczynek codziennie po pracy?
Wolnym przynajmniej jednym dniem weekendu?
Dłuższym wypoczynkiem po intensywnej pracy?
Czy wyeliminowaniem części naszych codziennych aktywności, które nam nie służą i nie przybliżają nas do naszych celów?
A może codziennym spacerem? Częstym spędzaniem czasu na łonie natury?
Codzienną poranną lub/ i wieczorną medytacją?
Uważnym spożywaniem posiłku?
Mniejszą ilością godzin pracy? To może wymagać rozmowy z przełożonym, czasami podjęciem decyzji o zmianie pracy. A czasami decyzji o zmianie ścieżki rozwoju zawodowego.

Każdy z nas równowagę może rozumieć na swój sposób. Warto zastanowić się co ją zakłóca? Co ją wzmacnia?

Koniecznie trzeba też uświadomić sobie, że to na co przeznaczamy czas, to nasz wybór. Nikogo innego. Czasami są to społeczne oczekiwania, które spełniamy, czasami nie znamy innego sposobu spędzania czasu, czasami nie jesteśmy asertywni i bierzemy na siebie zbyt wiele.

Natomiast to, czy pójdziemy na wieczorny spacer, zamiast podejmowania się innej czynności, która nam nie służy (np. spędzania czasu w mediach społecznościowych) – zależy od nas.

Warto podjąć małe kroki zbliżając się do równowagi, i podejmować je konsekwentnie. Każda mała zmiana, powoduje reakcję łańcuchową, prowadząc do innych pozytywnych zmian.

 

Co jeszcze możesz zrobić?
– zrezygnować z wykonywania niektórych czynności
– część zadań delegować
– zastanowić się czy niektóre z celów są jeszcze na pewno aktualne i Twoje – nadal zgodne z Tobą?
– możesz czytać książki lub pójść na szkolenie z zakresu dbania o swój dobrostan.

Prowadząc sesje coachingowe często obserwuję, że ludzie, zwłaszcza kiedy są pod wpływem silnego stresu, kiedy są w dużych emocjach, lub są przytłoczeni sytuacjami trudnymi – zwyczajnie nie widzą wtedy niektórych dostępnych rozwiązań. Niezwykle trudno jest w takiej sytuacji spojrzeć z większej perspektywy na trudny, zabiegany okres, który właśnie przeżywamy. Trudno jest się zatrzymać, zdefiniować swoje wartości i ustalić swoje życiowe priorytety.

Zwłaszcza w sytuacji trudnej, w sytuacji przeciążenia – widzimy że zamykają się dla nas drzwi, a nie dostrzegamy, że otwierają się piękne okna z szansą na zewnątrz. Dlatego warto w takich sytuacjach skorzystać ze wsparcia coacha albo pójść na szkolenie z zakresu dbania o swój dobrostan, to pomoże nam zyskać perspektywę i wygenerować nowe rozwiązania. Od nas zależy jak wykorzystamy te szansę.

 

Zapraszam do lektury artykułu: Wewnętrzny spokój.

Podziel się!